Malutka Islandia staje się potęgą muzyczną. Od dawna to już nie tylko kraj, z którego pochodzą Björk, The Sugarcubes, Mum, czy Gus Gus. Dziś to także miejsce, w którym działają wspaniali songwriterzy i songwriterki oraz istnieje silna scena metalowa. Do dynamicznego rozwoju tej ostatniej walnie przyczyniła się powstała w stolicy Islandii Reykjavíku w 1995 roku znakomita formacja Solstafir. W obecnym składzie zespołu jego najwcześniejsze chwile po przyjściu na świat pamięta tylko wokalista i gitarzysta A?albjörn "Addi" Tryggvason.

Solstafir gościł w Polsce niespełna rok temu i zaprezentował się kapitalnie przed licznie zgromadzoną publicznością. Specjalnie dokładnie przedstawiać go więc nie trzeba. Z obowiązku wspomnijmy, że przez parę lat stylistycznie blisko było grupie do black metalu z wikińskim sznytem. Potem muzycy postanowili wzbogacić brzmienie i zaczęli czerpać również z post metalu, post rocka, rocka progresywnego, a nawet hard rocka. Zmiany zaczęły być silniej widoczne na wydanej w 2011 roku płycie "Svantir Sandar". Z kolei przełomem w karierze Solstafir stała się genialna płyta "Otta" z 2014 roku. Ostatnia pozycja w dyskografii Islandczyków to wydany w 2017 roku album "Berdreyminn".

Sprawdź, jeśli lubisz: Ulver, Agalloch, Enslaved, Cult Of Luna, Primordial...

ÁRSTÍÐIR (Islandia) folk, rock:

Tych panów znamy w Polsce już dość dobrze. Parę miesięcy temu gościli u nas z kolegami z Solstafir i właśnie z nimi przyjadą do nas ponownie. Szczególnie często przyjeżdża do Polski Ragnar Ólafsson (klawisze, wokal), który grywa również koncerty solowe.
Arstidir gra od 2008 roku. Orócz Rangara w składzie są jeszcze Daniel Auðunsson (gitara, wokal) i Gunnar Már Jakobsson (gitara barytonowa, wokal). Wszyscy świetnie grają na instrumentach i przepięknie śpiewają, a stylistycznie poruszają się między kameralnym folkiem, rockiem, indie rockiem, minimalistyczną elektroniką oraz z elementami muzyki klasycznej. Kolejna wizyta Islandczyków w naszym kraju połączona będzie z promocją przepięknego czwartego albumu "Nivalis", który nakładem Season Of Mist ukazał się w czerwcu 2018 roku.

Sprawdź, jeśli lubisz: Ólafur Arnalds, Sigur Ros, Kronos Quartet, Nick Drake, Radiohead...

http://www.arstidir.com
https://www.facebook.com/arstidir
https://www.youtube.com/watch?v=VrBOVW9vKqg

LOUISE LEMON (Szwecja) folk, soul, ambient:

Louise Lemón to młoda, fascynująca wokalistka i kompozytorka ze Szwecji, której dokonania porównywane są do tak odległych od siebie artystek, jak Chelsea Wolfe i Lana Del Rey. Choć nie tylko do tych dwóch pań. Dorzuca się też do zestawu Annę von Hausswolff, Lisę Culbert, a nawet samą PJ Harvey. Na takie porównania trzeba sobie zasłużyć.

Muzykę Szwedki określa się "death gospel". Nie jest to określenie dość precyzyjne, wiec warto napisać, że piosenki Louise są klimatyczne, hipnotyczne, klaustrofobiczne, mroczne i pełne pięknych melodii. Pełno jest w jej utworach przeróżnych smaczków, detali, które czynią je magicznymi. Lemón do mistycznej otoczki dodała pracę nad kompozycjami na debiutancki album na północy w oddalonym od świata drewnianym domku w szwedzkim lesie. Efektem jest wydany w 2018 roku debiutancki album "Purge", zmiksowany przez amerykańskiego producenta Randalla Dunna (m.in. Thurston Moore, Sunn 0))), Chelsea Wolfe). Pokaz rozmarzonej melancholii i jednocześnie straszliwego piękna. Tytuł nie jest przypadkowy. Louise rozprawiła się w tekstach z demonami, które prześladowały ją w ostatnich latach. Sądząc po reakcjach na album, zrobiła to bardzo przekonująco.

Sprawdź, jeśli lubisz: Chelsea Wolfe, Lana Del Rey, Anna Von Hausswolff, Myrkur, PJ Harvey...

http://www.louiselemonmusic.com
https://www.facebook.com/louiselemonmusic
https://www.youtube.com/watch?v=kPhnJvCM2Hk