W 2021 r. Jared James, mając zaledwie 32 lata, został jednym z czterech ambasadorów marki Gibson na cały świat. Osiągnięcie godne podziwu, w końcu obok siebie ma m.in. Slasha czy Dave’a Mustaine’a. Nie jest to jednak specjalnie zaskakujące, bo gitarzysta z Nashville ostro się napracował, by być wymienianym w jednym rzędzie z największymi. I nie chodzi tylko o niezaprzeczalny kunszt gitarowy, ale i o świetne piosenki. Obie długogrające płyty artysty to najwyższej próby amalgamat korzennego bluesa oraz oldschoolowego hard rocka rodem z przełomu lat 70. i 80. W tej klasycznej mieszaninie znajdziecie wszystkie najważniejsze punkty: efektowne solówki, żrące i zaraźliwie przebojowe riffy, odrobinę nienachalnej melancholii, a przede wszystkim szczerość bijącą z każdej sekundy tej muzyki. James to bowiem twórca, który w pełni kocha wszystkie rockowe standardy sprzed lat, a jednocześnie przekuwa je w autorskie pomysły. Artysta wyjątkowy.